Cześć :)
Do szafy z kosmetykami Collection 2000 podeszłam w celu zakupu innego odcienia korektora Lasting Perfection, a odeszłam z błyszczykiem ;)
Cream Puff Moisturising Lip Cream to nawilżający błyszczyk- krem o aksamitnym, matowym wykończeniu. Dostępny jest w czterech kolorach: Cotton Candy #1, Powder Puff #2, Fairy Cake #3 oraz Angel Delight #4. Ja zdecydowałam się na piękny, koralowy odcień różu czyli Fairy Cake.
5 ml błyszczyka znajduje się w niedużym, poręcznym, plastikowym opakowaniu typowym dla tego typu kosmetyków. Napisy nie ścierają się, opakowanie jest solidne oraz miłe dla oka. Aplikator w formie gąbeczki jest niezwykle miękki i bardzo przyjemnie się go używa. Nabiera idealną ilość kosmetyku, jest precyzyjny.
Podczas pierwszej aplikacji bardzo miłym zaskoczeniem była dla mnie konsystencja oraz zapach. Błyszczyk jest bardzo kremowy, powiedziałabym, że nawet taki troszkę piankowy, ma naprawdę bardzo przyjemną konsystencję, która z łatwością rozprowadza się na ustach. A do tego zapach... wyczuwalny od razu po otwarciu opakowania, słodki, waniliowy. Kiedy go używam mam wrażenie, że nakładam na usta bitą śmietanę. Serio! ;)
Nie zastanawiałam się długo, który, spośród czterech kolorów wybrać (a uwierzcie, miewam z tym często problem), bo Fairy Cake od razu wpadł mi w oko. Jest bardzo intensywny, co jak najbardziej mi odpowiada. W połączeniu z matowym wykończeniem daje naprawdę fajny efekt na ustach.
Producent obiecuje, że dzięki obecności witamin błyszczyk pielęgnuje i nawilża usta. Osobiście zgodzić się z tym niestety nie mogę. Moje usta trochę wysusza. Poza tym podkreśla suche skórki, ale błyszczyki i pomadki o matowym wykończeniu niestety często tak właśnie działają. Konieczne jest dobre nawilżenie ust przed aplikacją tego kosmetyku. Niestety na temat jego trwałości się nie wypowiem, bo nie przetestowałam go na tyle by móc coś Wam o tym napisać, ale przeczytałam wiele opinii, że trwałość jest bardzo zadowalająca.
Błyszczyk Cream Puff to zdecydowanie ciekawy produkt, który warto wypróbować. Kosztuje niewiele (ok. 2 funtów) więc nawet jeśli okaże się kosmetykiem nie dla nas (tak jak jest to w moim przypadku) nie będzie to zbyt duża strata, a może akurat okazać się strzałem w dziesiątkę.
Ja na pewno po inny kolor tego kosmetyku nie sięgnę, ale tylko dlatego, że mam zbyt problematyczne usta, ciągle walczę z suchymi skórkami, większość pomadek szybko się na nich warzy. Dlatego ten błyszczyk polecam dziewczynom z dobrze nawilżonymi, wypielęgnowanymi ustami. Na takich ustach ten błyszczyk będzie wyglądał naprawdę pięknie.
Jest świetny, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńKolor jest piękny!
OdpowiedzUsuńNa ustach wygląda genialnie!:)
OdpowiedzUsuńAle piękny kolor !
OdpowiedzUsuńNa ustach wygląda fenomenalnie:) Bardzo dobrze czuję się w intensywnych odcieniach, aczkolwiek obawiam się, że ten błyszczyk nie przypadłby do gustu moim problematycznym ustom. Ostatnio odeszłam od matów na rzecz satyny.
OdpowiedzUsuńŁadny ten kolorek :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kolor i efekt świetlistego matu, dużo ładniejszy niż mój z Manhattanu.
OdpowiedzUsuńNie dla moich ust skoro wysusza ale wygląda bardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu wygląda świetnie.
OdpowiedzUsuńChociaż ja też mam problematyczne usta, więc chyba nie dla mnie :(
śliczny kolorek, super na wiosne/lato :) mam podobne z manhattanu ;)
OdpowiedzUsuń